android android
2297
BLOG

Android bez Usług Google, cz. 2

android android Technologie Obserwuj notkę 6

Jak wspomniałem w poprzednim tekście - Google jest przede wszystkim zainteresowane rynkiem reklamy i wszystko, co robi jest temu podporządkowane, choć można to określić nieco szerzej - Google jest zainteresowane rynkiem informacji, a reklama jest tylko jego elementem. Wspomniałem również o tym, że firma z Mountain View oferuje nam darmowy produkt w postaci systemu operacyjnego Android, przy czym słowo "darmowy" jest tutaj dość sporym eufemizmem, ponieważ de facto płacimy za niego właśnie tym, na czym firmie najbardziej zależy - informacją.

Ilość i szczegółowość tej informacji jest wprost proporcjonalna do ilości usług Google, z jakich korzystamy za pomocą naszego telefonu, czy komputera, z tym że telefon jest z punktu widzenia amerykańskiej firmy lepszy, ponieważ zawsze mamy go przy sobie, a przy tym integracja usług Google z systemem Android jest o wiele ściślejsza, niż ich integracja np. z systemem Windows, zainstalowanym na komputerze.  Gdyby Google wysyłało swoich przedstawicieli do naszych domów, aby przeglądali nasze prywatne rzeczy, zaglądali we wszystkie kąty, wypytywali o nas sąsiadów i znajomych - z całą pewnością wywołałoby to nasz sprzeciw, ale kiedy Google robi to w przestrzeni wirtualnej, jakoś uchodzi mu to na sucho. Być może po prostu dlatego, że owa "permanentna inwigilacja" ani nie jest dla nas zauważalna, ani też nie przynosi żadnych uciążliwych skutków - ot, wyszukiwarka wyświetla nam bardziej użyteczne informacje, a reklamy, na które napotykamy w internecie są zgodne z naszymi zainteresowaniami - co w tym złego?

Teoretycznie nic. W praktyce nasze zaufanie do Google jest w dużej mierze wymuszone, choć zostało już niejednokrotnie nadużyte, a wszechobecność firmy i jej usług w wirtualnym świecie tak namacalna, że trudno sobie nawet wyobrazić, że można by z tego wszystkiego nie korzystać. Google to najpopularniejsza wyszukiwarka, najpopularniejsza przeglądarka (Chrome), najpopularniejszy dostawca usług pocztowych (Gmail), największy serwis wideo (Youtube), najpopularniejsza usługa geolokacyjna (Google Maps, Google Earth), najpopularniejszy tłumacz (Google Translate), najpopularniejszy sklep z aplikacjami mobilnymi (Play), do tego dochodzą komunikatory (Hangouts, Allo, Duo), serwis społecznościowy (G+), dysk w "chmurze" (Google Drive), itd., itp., wszystko to "za darmo" i na wyciągnięcie ręki - a od jakiegoś czasu, dzięki Androidowi, może nam towarzyszć wszędzie tam, gdzie jesteśmy w stanie połączyć się z siecią. Żyć nie umierać.

Problemy pojawiają się dopiero wtedy, gdy mimo wszystko, spróbujemy z tych dobrodziejstw jednak nie korzystać. Powody takiej decyzji mogą być różne - dla tzw. przeciętnego człowieka będzie to zazwyczaj zwykła niezgoda na to, że ktoś ma dostęp do naszych SMSów, maili, prywatnych rozmów, zdjęć, dokumentów, danych bankowych, danych bio- i socjometrycznych, historii wyszukiwania i przeglądania treści w internecie, historii zakupów, lokalizacji, preferencji - zakupowych, politycznych, seksualnych, żywieniowych... i tak dalej, i tak dalej - i że wszystko to tworzy nasz indywidualny profil, nasze wirtualne "ja", nad którym - nie wiadomo do końca w jakich konkretnie celach - pracują zastępy ludzi, oraz sztuczna inteligencja.

Najprościej jest... nie używać ani komputera, ani smartfona, rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady, ale jeśli niekoniecznie chcemy porzucać naszą okrutną cywilizację i wracać na łono natury, mamy pewne możliwości wyrwania się spod czułej opieki "Wielkiego Brata".

Jak już mówiłem - nastręcza to pewnych problemów, ale nie jest niewykonalne. Konto Google można usunąć z naszego telefonu i tym jednym ruchem "przeciąć pępowinę" - jest to jednak rozwiązanie połowiczne. Wszystkie Usługi Google zintegrowane z systemem operacyjnym będą nadal w nim obecne i nawet jeśli usuniemy nasze konto, będą działać. Wystarczy, że włączymy WiFi, a telefon wykona co najmniej kilkanaście połączeń z serwerami Google, wymieniając z nimi jakieś informacje. Usługi te można co prawda wyłączyć, ale nie zawsze i nie wszystkie. Przykładowo, na starym LG L40 z KitKatem, którego używam do różnych testów, zainstalowana i niemożliwa do usunięcia jest aplikacja Shutdown Monitor, która przy każdym włączeniu WiFi wymienia jakieś pakiety informacji z adresem 216.58.204.46, należącym do Google. Po co? I co w nich jest? Nie wiem. Najprawdopodobniej serwery w Mountain View otrzymują jakieś dane czysto techniczne, niemniej przynajmniej w teorii możemy nie chcieć, aby nawet one trafiały w ręce amerykańskiej firmy, czy w ogóle kogokolwiek - co wtedy?

Wtedy zwykłe, dostępne tzw. przeciętnemu użytkownikowi, możliwości są niewielkie, ponieważ system Android charakteryzuje jeszcze jedna ciekawa cecha - standardowo, jego użytkownik jest tylko użytkownikiem. Brzmi to jak masło maślane, więc należy się krótkie wyjaśnienie. W systemie operacyjnym możemy mieć różne poziomy uprawnień - tak, jak np. w Windowsie jesteśmy zazwyczaj administratorami i możemy ingerować w system, instalować i odinstalowywać dowolne aplikacje, ograniczać ruch sieciowy, zmieniać sterowniki, itd. - możemy również utworzyć konto gościa, któremu damy dostęp do pewnych funkcji i zasobów, ale nie do wszystkich. Możemy np. zablokować możliwość instalowania programów, albo zmieniania tapety pulpitu, łączenia z siecią, używania określonych aplikacji, dostępu do folderów systemowych, itd. Andoid na zdecydowanej większości urządzeń daje nam taki właśnie dostęp "gościa", a rozszerzenie uprawnień wymaga dosłownie włamania się do systemu, z wykorzystaniem luk w jego zabezpieczeniach. Po takim włamaniu możemy już jednak zrobić wszystko, czego dusza zapragnie (no, prawie) i zerwać się ze smyczy dobrego wujka Google. Odbywa się to niestety pewnym kosztem - często oznacza utratę gwarancji oraz możliwość aktualizacji systemu oficjalną drogą. Nie będą również działać aplikacje bankowe, coraz popularniejszy Android Pay, ani Pokemon GO.  Wzamian otrzymujemy uprawnienia administratora, dzięki którym możemy np. zablokować reklamy (także w aplikacjach), zainsatlować firewall z prawdziwego zdarzenia, usunąć aplikacje systemowe i wszelkie zbędne programy, którymi uszczęśliwił nas operator oraz producent telefonu, zmienić ustawienia procesorów, oraz ograniczyć uprawnienia dowolnej aplikacji, tak, żeby np. nie miała dostępu do naszych kontaktów, SMSów, numeru seryjnego telefonu, czy innych danych identyfikacyjnych. Nie można się zabezpieczyć w 100% przed kradzieżą tożsamości, albo wrażliwych danych, ale można przynajmniej je utrudnić, czego oryginalny system zagwarantować nam nie może. Wymaga to pewnego wysiłku, ale daje przynajmniej taką satysfakcję, że za przyjemność używania telefonu, czy tabletu nie musimy płacić ceny, jaką jest nasza prywatność. Tutaj właśnie Android wypada najlepiej na tle innych mobilnych systemów, ponieważ jego otwarta natura i fakt, że bazuje na linuksie, pozwalają zmodyfikować go w stopniu nieosiągalnym dla iOS, czy Windows.

Szczegóły rootowania (czyli uzyskiwania uprawnień administratora) są nieco różne dla różnych modeli telefonów i tabletów, dlatego nie będę ich tu omawiał. Można je znaleźć w internecie - najlepszym źródłem informacji na ten temat jest forum deweloperów XDA. Po zrootowaniu można niemal kompletnie wyczyścić telefon z wszelkich elementów służących ograniczaniu możliwości i monitorowaniu użytkownika, choć najlepsze efekty daje dopiero instalacja systemu zmodyfikowanego pod kątem prywatności, co przy odrobinie zapału można zrobić samemu, bez większej specjalistycznej wiedzy. W najbliższym czasie postaram się o tym co nieco napisać.

android
O mnie android

androidmaniak.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie